9
« on: August 06, 2013, 21:59:55 »
Z okazji przekroczenia granicy 4000 postów na forum, pozwolę sobie na nieco samowolki i jednorazowo udzielę się nieco w dyskusji.
Pomysł podziału na dwa tryby - bezpieczny i realny - jest po prostu musem. Gdyby zabrakło pierwszego, serwery gry wkrótce świeciłyby pustkami; gdyby uniemożliwić drugi, realizm gry bardzo by na tym ucierpiał. Choć zapewniam, że chciałbym tego jak mało kto, nie da się niestety osiągnąć idealnie złotego środka który satysfakcjonowałby wszystkich. Pełen realizm z kolei jest po prostu niedopuszczalny - produkcja ma być grą, nie symulatorem. Nasz stan rzeczy z kolei jest w miarę rozsądny - zgodnie z zasadami karmy, jeśli chcesz zadać innym śmierć, musisz być gotowym na jej otrzymanie; analogicznie, gdy chcesz żyć i pozwalasz żyć innym.
Podział graczy na dwa serwery - realistyczny i uproszczony - uważam za co najmniej niewłaściwy, z jednego prostego powodu: większość graczy zechce zacząć od bezpiecznego trybu i dopiero po czasie poczuje chęć zaznania prawdziwego ryzyka. Nie widzę powodu, by w takiej chwili (która może nastąpić po paru miesiącach rozgrywki) kazać im rozpocząć grę zupełnie od nowa.
Na "otarcie łez" mogę dodać trzy istotne fakty. Po pierwsze, gracze w trybie realistycznym będą silniejsi od tych grających bezpiecznie - zamierzamy nagrodzić odważne decyzje. Po drugie, choć nie będziecie mogli usunąć ze świata postaci "bezpiecznych", będziecie w stanie osłabić ich pozycję wystarczająco mocno, by zabijanie ich nie było Wam potrzebne; nawet postać w trybie bezpiecznym można "dobić", co daje możliwość odebrania jej wszystkiego co ma przy sobie, włącznie z aktywnym ekwipunkiem, oraz trwale bardzo osłabia postać. Wreszcie, po trzecie, będą istnieć sposoby na trwałe uśmiercenie również postaci grających "bezpiecznie" - o tym wkrótce opowiem w kolejnym materiale na Youtube. Przekonam Was wówczas, że nawet bez trybu realistycznego będzie trzeba na poważnie brać konsekwencje swoich działań. Nawet bawi mnie nieco, Tomsky, że przywołałeś właśnie przykład z jaskinią na odludziu...
Co do tego, kto odważy się od razu przejść na hardmode, znam odpowiedź: nikt. Nikt, ponieważ grę przymusowo zaczniecie na trybie bezpieczniejszym. Pozwoli to nam uniknąć nieprzyjemnych sytuacji w których to stado "trollujących" graczy zakłada masę kont wyłącznie w celu zabicia kogoś.
Nieco paradoksalne jest, że chcecie realizmu w grze, a jednocześnie zapominacie myśleć o niej jak o alternatywnym, ale nadal realnym świecie. gebaftw, powiedz mi szczerze: czy gdybyś miał przy sobie dorobek roku pracy, był osobistością zamożną i będącą łakomym kąskiem dla bandytów, pozwoliłbyś sobie na podróż kompletnie niestrzeżonym traktem bez jakiejkolwiek ochrony? Ja wierzę, że nie. I dlatego właśnie powstawały karawany, dlatego podróżowało się w drużynach - tylko naprawdę odważni, biedni, spieszący się lub głupi ludzie pójdą w pojedynkę z miasta do miasta. Z drugiej strony, jeśli jesteś osobistością tak ważną, że dziesięć osób zaryzykuje permanentny zaoczny wyrok śmierci by tylko Cię powalić, uważam, że ich "wysiłek", jakkolwiek nieprawy, zasługuje na nagrodę. Ostatecznie, nikt nie zmusi Cię do hardmoda.
Rahl, odnosząc się do Twojego przykładu: jeśli tych kilku imbecyli, o których wspomniałeś, dla zabawy Cię napadnie, a Ty ich pokonasz - możesz nadal każdego dobić. W efekcie ich postacie nie znikną, co prawda, jednak nie skończy się na "paru połamanych żebrach" a bardzo dużych, trwałych minusach do umiejętności. O kompletniej utracie ekwipunku nie wspominam. Moim zdaniem utrata wszystkiego co się miało przy sobie oraz efektów co najmniej kilku godzin gry to wystarczająca nauczka na przyszłość.
Patrząc też na wielokrotnie wspominaną przez Was możliwość: nie widzę opcji, by któremukolwiek z graczy pozwolić na zdobycie wysokiego stanowiska w grze bez aktywowania trybu realistycznego. Sytuacja w której cesarz przeżyłby zamach na siebie ze względu na bezpieczniejszy tryb gry jest oczywiście niedopuszczalna.
Na zakończenie proszę Was o zastanowienie się nad tymi wszystkimi grami, w które graliście dotąd (raczej nie MMO). Mam na myśli gry, które ukończyliście - fabuła została rozwiązana, pojawiają się napisy końcowe i wracamy do głównego menu. Być może jest to tylko moje podejście (i ono będzie sprawiać, że się nie zrozumiemy), jednak jest to moment w którym postać tak naprawdę faktycznie "umiera". Jest to też moment, kiedy czuję się w pewien sposób "spełniony" w świecie owej gry. Szczerze powiedziawszy, ukończenie Planescape: Torment poprzez samobójstwo postaci którą budowałem kilka miesięcy (tyle zajęło mi przejście owej gry) było dla mnie jednym z głębszych, silniejszych i pozytywnych przeżyć jakie dostarczyły mi kiedykolwiek gry.